Zarządca drogi, który nie postawił odpowiedniego znaku ostrzegawczego, nie odpowiada za kolizję, jeżeli nie mógł przewidzieć pojawienia się na danym odcinku dzikich zwierząt (wyrok SO w Kielcach z dnia 11.12.2014 r., sygn. akt II Ca 1263/14).
Późnym wieczorem powód z dozwoloną prędkością jechał swoim samochodem drogą krajową w terenie niezabudowanym. Było ciemno, ale warunki jazdy było dobre. Odcinek drogi, którą poruszał się powód, to jedna jezdnia mająca dwa pasy ruchy, rozdzielone linią ciągłą. Był to prosty odcinek położony na płaskim i nieoświetlonym terenie. Po obu stronach drogi były rowy, porośnięte trawami, zaroślami i młodymi drzewami. W tym miejscu nie było żadnych znaków ostrzegawczych, a dozwolona prędkość wynosiła 90 km/h. Powód bardzo dobrze znał drogę, gdyż bardzo często nią jeździł. Czasami zaobserwował pasące się w oddali sarny, ale nigdy nie widział dzikich zwierząt na samej drodze. Nie spodziewał się, że mogą one wtargnąć na drogę. Nagle z pobocza, wyskoczył na drogę dzik ważący ok. 150 kg. Pomimo hamowania, powód uderzył w dzika prawą przednią częścią samochodu.
W wyniku zderzenia z dzikiem samochód powoda uległ poważnym uszkodzeniom. Technicznie uzasadniony koszt naprawy pojazdu wyniósł 24.848,36 zł.
Zarządcą drogi krajowej, na której doszło do wypadku, jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), ubezpieczona u pozwanego w zakresie odpowiedzialności cywilnej.
Powód wystąpił do SR przeciwko ubezpieczycielowi o zapłatę odszkodowania za szkody spowodowane kolizją z dzikiem. Twierdził, że zgodnie z obowiązującymi przepisami zarządca ma obowiązek aktywnego badania stanu zagrożenia, dbania o aktualizację tych informacji oraz przekazywania ich użytkownikom drogi na stosownych znakach ostrzegawczych. Tymczasem na przedmiotowym odcinku nie było żadnego ostrzeżenia o możliwości wystąpienia dzikich zwierząt.
SR oddalił powództwo. Następnie pozwany złożył apelację do SO, która również została oddalona.
W toku postępowania ustalono, że kierowca nie przyczynił się do wypadku. Jechał z dozwoloną prędkością, jego samochód był w pełni sprawny. Jednakże nie udowodniono okoliczności zaniechania lub niedopełnienia obowiązków przez zarządcę drogi. GDDKiA, pomimo należytej staranności, nie miała żadnych informacji o możliwości wystąpienia dzikich zwierząt na odcinku, na którym doszło do kolizji. Ustalono, ze GDDKiA kilka miesięcy przed zdarzeniem zwróciła się do Polskiego Związku Łowieckiego oraz Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych o zweryfikowanie oznakowania m. in. przedmiotowego odcinka drogi. Zarządca nie otrzymał żadnych informacji, na podstawie których istniałaby celowość umieszczenia tam znaków ostrzegawczych. Ponadto wykonany dzień wcześniej objazd drogi również nie wskazywał na taką konieczność. Ponadto Policja podała, że w okresie od 01.01.2012 r. do 13.10.2012 (tj. dnia kolizji) doszło tylko do jednego zdarzenia drogowego spowodowanego obecnością dzikich zwierząt na drodze.
Sądy obu instancji uznały, że w zaistniałym stanie faktycznym nie można było przyjąć, że zarządca uchybił swoim obowiązkom, a w szczególności poprzez nieumieszczenie na przedmiotowym odcinku drogi znaku ostrzegawczego. Nie było bowiem żadnych przesłanek, aby uznać za uzasadnione ustawienie w tym miejscu przedmiotowego znaku. W związku z tym, nie można przypisać zarządcy winy za to, że zdarzenia tego nie przewidział. W konsekwencji została wyłączona jego odpowiedzialność deliktowa.
Ponadto wskazano, że nawet gdyby został postawiony znak ostrzegawczy na przedmiotowym odcinku drogi, to i tak doszłoby do kolizji. Powód, pomimo, że przed zdarzeniem poruszał się z bezpieczną prędkością, nie uniknął zderzenia ze zwierzęciem. Zwierzę gwałtownie i niespodziewanie wyskoczyło na drogę. W związku z tym, nie zachodzi adekwatny związek przyczynowy pomiędzy brakiem znaku ostrzegawczego a powstałą szkodą. Aby uniknąć wypadku, powód musiałby poruszać się z prędkością ok. 30 km/h. Tymczasem doświadczony kierowca zdaje sobie sprawę, że jazda po zmroku z taką prędkością przy dość dużym natężeniu ruchu, na długim, prostym i równym odcinku może stanowić zagrożenie dla ruchu, powodując zablokowanie drogi i groźbę kolizji z innymi pojazdami.
Katarzyna Matuszczak
aplikant radcowski